piątek, 20 listopada 2015

Pingwiny w naszym wymiarze - część II, rozdział 2


Pingwiny, wskutek wybuchu wynalazku Kowalskiego przenoszą się do naszego wymiaru. Przed swoim domem znajduje ich nastoletnia Ola i przygarnia. Początkowy brak zaufania przemienia się w przyjaźń, a w przypadku jednego z nielotów - w miłość. Pingwiny podczas swojego pobytu wpędzają Olę w różne kłopoty. Pewnego dnia bohaterów odwiedzają dwie tajemnicze osoby.  Okazuje się, że Ola i jej przyjaciele będą musieli zrozumieć podróże w czasie, aby uratować  pingwini świat!






Rozdział 1 - Znowu kłopoty

Minął rok od wizyty pingwinów w realnym świecie. W tym czasie Agnieszka i Daniel zdążyli o wszystkim zapomnieć, ale nie ich córka. Całymi dniami była przygnębiona i zamartwiała się co będzie z Evą. Skoro jej przyjaciele się tutaj nie pojawiali, to nic złego się nie działo. Ten dzień zapowiadał się paskudnie pomimo słonecznej pogody. Rano Ola znalazła w pokoju jednorożca Szeregowego. Dla niektórych to tylko przedmiot, ale dla nastolatki to wspomnienie. Dziewczyna właśnie szła szkolnym korytarzem do sali. Z zamyślenia wyrwała ją przyjaciółka.
- Co jest? Cały czas taka smutna. Co się stało? Papużki są chore? - spytała.
- Nie Julcia. Po prostu... - Ola zdecydowała, że powie jej prawdę. Będzie jej lżej na sercu i wiedziała, iż jej BFF ją zrozumie. - Tylko zachowaj to dla siebie. Nikomu ani słowa!
- Jak bum cyk, cyk tralala, niech mi w oko wleci ćma. - przysięgnęła Julka.
Ola wzięła głęboki oddech. - Półtora roku temu przed moim blokiem pojawiły się Pingwiny z Madagaskaru. Pamiętasz, jak po chemii rzekomo poszłam szukać długopisu? Pingwiny poszły ze mną do szkoły i chciałam ich upomnieć. Ale uciekli zwiedzać. Ten "atak terrorystów" to tak naprawdę Rico, który rozwalając kable włączył alarm. Licealiści zostali pobici przez Skippera! Gdy Bartek wszystkim wmawiał, że widział Szeregowego, to była prawda! Obserwatorium zostało przesunięte przez Kowalskiego. A te ślady butów na wykrzywionej rynnie są moje!
- Wiesz co? To jest GENIALNE! Pokaż mi ich!
- Zeszłego roku musieli się teleportować z powrotem. Świat zaczął wariować, bo została zakłócona harmonia.
- Mówisz o tym trzęsieniu ziemi?
- Dokładnie. Jestem smutna, bo za nimi tęsknię, a drugi powód to taki, że Kowalski się we mnie zabujał. On musi się zauroczyć w Evie. Tak było w filmie.
- Zaraz, zaraz! On serio cię aż tak lubi!? - wykrzyknęła Julia tak głośno, że uczniowie spędzający przerwę na korytarzu wpatrywali się z zaciekawieniem  w dziewczęta. - Nie, nie... To tylko taki żart. Nikt się w niej nie kocha. - wytłumaczyła trochę zmieszana, a potem powtórzyła, ale już ciszej.
- Naprawdę się w tobie zakochał?
- Ja też tego nie rozumiem. Nie uważam się za piękność. Nie mam też mądrości naukowca. Nie jestem jakaś wyjątkowa. Jestem zwykłą dziewczyną, której od czasu do czasu odbija szajba i śmieje się bez powodu.
- I od roku rozmyślasz co dalej?
- Tak. Miejmy nadzieję, że już zobaczył Evę, a Dave został unicestwiony. Jednak tak dla spokoju chciałabym ich jeszcze raz zobaczyć i wszystko wyjaśnić.
- Rozumiem cię. Lepiej ci teraz?
- Powiedziałam to, co mnie dręczyło cały czas.
- Ale obiecaj mi coś.
- Co?
- Nie będziesz już smutna. To rozkaz!
♥♥♥
Ola przekręciła klucz w zamku. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypieniem. Jednym ruchem zrzuciła plecak z ramienia i poszła do kuchni odgrzać sobie obiad. Wyjęła z lodówki duży garnek z zupą  i umieściła na palniku. Dzisiaj była pomidorówka. Na stole postawiła miskę, a obok położyła łyżkę. Gdy potrawa zagotowała się, dziewczyna wlała trochę do naczynia, po czym zaczęła jeść. Może powinna skorzystać z rady Julki? Jeśli nie będzie myśleć o pingwinach, nie będzie smutna. Nagle usłyszała za sobą dźwięk - coś udarzyło o podłogę i powtórzyło się jeszcze trzy razy razy. Nastolatka odwróciła się i to, co zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie. Na podłodze leżały cztery pingwiny-mutanty. Ten ze szczypcem zamiast skrzydła podbiegł do piętnastolatki. ( niedawno miała urodziny )
- Ola! Musisz nam pomóc! Czas Stop wszystko zatrzymał i nie przegapiliśmy misji,w której mieliśmy unicestwić Dave’a! On przejął władzę! Ja chciałem wszystko uratować!              
- A ja nie lubię wchodzić szefowi w paradę! - Krzyknął ten najniższy.
- Rico nie zjadł chrupsów!
- A Kowalski nie zakochał się w Evie! Próbowaliśmy wszystkiego, on po prostu NIE ROZUMIE! Nie może mówić przez to, że jest mutantem. My mówimy, ponieważ Szeregowy nam pomógł!
- Eksterminatorzy uwięzili wszystkie pingwiny!
- A Utajniony się na mnie wkurzył! Chciał nas wydać!
- Chwila moment! A dokładniej to o co chodzi? - Ola pogubiła się.
- Nie możemy nic poradzić! Nawet mówiliśmy mu o żelusiach! Nic!
Rico też podszedł do przyjaciółki wlokąc za sobą wysokiego mutanta z mackami zamiast skrzydeł.
- Pomóż! Nie chcieliśmy tej wojny! Ale... Zrobiliśmy inaczej niż w filmie i teraz wszystko się pomieszało. Ostrzegałaś nas, żebyśmy nie starali się zmieniać historii, którą nam opowiedziałaś, ale nie posłuchaliśmy!
Ola dalej osłupiała powiedziała to, co jej jako pierwsze przyszło na myśl.
- Kowalski! To ja. Masz się odezwać.
- Co ja? Ola! Jesteś! - Krzyknął nielot i już chciał się przytulić, ale dziewczyna mu na to nie pozwoliła.
- Ej, ej! Tylko bez takich!
- Co jest? Zrobiłem coś?
- Już ja ci powiem, co jest! Zabujałeś się we mnie i teraz nie kochasz Evy! Ostrzegałam! Róbcie dokładnie jak w filmie! Jak mogłeś się we mnie zakochać!? To jest okropne!
- A-ale... Olka!
- Już ja ci dam Olka! Wracajcie do domu natychmiast! To wasza wina! Mówiłam, mówiłam, MÓWIŁAM! NAPRAWCIE TO!
- My właśnie nie umiemy! Ty będziesz wiedziała, co robić! Proszę! - błagał Skipper. W tym momencie zaczęło się kolejne "trzęsienie ziemi".
- Błagam! - Skipper złożył przednie kończyny w błagalnym geście.
Po krótkim namyśle Ola podbiegła do matalowej kuli, która pojawiła się w salonie.
- Na co czekacie?! JUŻ!
Cztery pingwiny przybiegły do dziewczyny, a potem zniknęli. W domu zapanowała cisza.
♥♥♥
Ola nawet nie zorientowała się, kiedy wylądowała w pingwiniej bazie. Mimo tego, że od całego roku chciała jeszcze raz zobaczyć pingwiny, była na nich zła. Nie wiedziała czemu. Jednak największa część złości skupiała się na Kowalskim. I oczywiście na szefie. Niestety jak zwykle chciał być tym najlepszym członkiem oddziału. To głównie przez niego Dave nie został unicestwiony. Dziewczyna spodziewała się, że dotknie głową sufitu. Ale tak się nie stało. Powoli otworzyła oczy, by przyzwyczaić się do panujących w pomieszczeniu ciemności.
- Wszyscy bezpiecznie dolecieli? - spytała  rozglądając się. Dziwne. Jej oczy jeszcze się nie oswoiły z mrokiem? Z sufitu sączyło się lekkie światło.
- Jesteśmy cali! - dało się słyszeć odpowiedź.   
- A z tobą wszystko w porządku? - zaniepokoił się Szeregowy.
- Czy wy także macie trudności z widzeniem. - zapytała dziewczyna.
- Na Bulgota, co tutaj tak ciemno? - zrzędził Skipper.
- O! Chwilka! Coś zaczynam widzieć! - Ola zamrugała. - Już dobrze.
- No i pięknie! A więc... Ekhem. Może opowiem po co ty nam tu. Jakiś tydzień tem... - szef przerwał i patrząc dziwnie na swoją przyjaciółkę.
- Czemu się na mnie tak patrzysz? Pobrudziłam się? - Ola podniosła rękę, by sprawdzić swoje podejrzenia. Gdy to zrobiła, pomieszczenie wypełnił jej pisk. Jej ręka nie była brudna. W zasadzie to nie ręka. Zamiast dłoni dziewczyna miała skrzydło! Szybko podbiegła do lustra, które stało w kącie bazy. - Nie! Aaaaa! Nie! Nie,nie,nie! - zaczęła biegać w kółko wykrzykując słowa protestu. - Nieee! Ja mam dziób! - Po chwili jednak opanowała się i zadała pytanie.
- Jak... wyglądam?
- Cóż... jak pingwin. Tylko, że jesteś wyższa od Kowalskiego. No i nie masz ubrań. - wyjaśnił Szeregowy. Dziewczyna na wspomnienie o ubraniach starała się gdzieś schować.
- Nie,no. Serio? Rico, masz gdzieś w zanadrzu jakąś sukienkę? - ptak pokręcił głową.
- Rico, dajcie jej suknię panny Perky. Musi mieć coś na sobie, bo inaczej nam nie pomoże! - zarządził Skipper. Nielot niechętnie przyniósł różowe ubranko i podał je przyjaciółce.
- Ech... szkoda, że taki kolor, a nie inny. - Ola weszła za telewizor i wdziała na siebie materiał. Gdy znów stanęła przed Skipperem, Kowalskim, Szeregowym i Rico, ten pierwszy odezwał się.
- Więc. Ściągnęliśmy cię tutaj, byś pomogła nam...
Ale nowy pingwin mu przerwał.
- To ty mnie posłuchaj Skipper. A najlepiej, żeby wszyscy mnie słuchali. Jestem waszą przyjaciółką... Ale nie będę ukrywać, że jestem na was zła. Przepraszam, że gdy się pojawiliście, byłam niemiła.
Pięć pingwinów razem przytuliło się na zgodę.
- Kowalski, to, że właśnie uściskaliśmy się jak PRZYJACIELE, nie oznacza, że coś między nami jest. Czy to JASNE?! Ja i ty - przyjaźń. Ty i Eva - zauroczenie. ZROZUMIANO?!
- Tak jest.
- No. A teraz musimy wymyślić co zrobić, aby zwrócić wam normalne ciała. Bez urazy, ale jesteście... obrzydliwi. Jakieś pomysły?
- Ja proponuję porządnie sklepać hipisa! - krzyknął szef.
- A co to da? - spytał Kowalski. Podnosząc brew.
- Da mi satysfakcję, że zbiłem hipisa.
- Cóż, ja mam pewien pomysł. Jednak to może nie być miłe.
- Kowalski, mów. Wszystko jest ważne. - powiedziała Ola.
- Myślę, że przestaniemy być mutantami, jeśli będziemy oglądać Słodkorożce przez przynajmniej trzy godziny.
- Mi tam pasuje! - ucieszył się Szeregowy.-  Wezmę moją przytulankę księcia Dzielisława! On też będzie chciał oglądać!
- Nie, błagam! Tylko nie to! - Skipper zaczął czołgać się po podłodze.- Kowalski! Zróbcie jakiś wywar, nawet ze słomy, ale nie te potworne kuce!
- Niestety nie da się szefie. Jeśli nie znam składu Serum Meduzy, to nie zrobię antidotum. - Objaśnił Kowalski.
- To poznajcie ten skład!
- To niech mi szef da próbkę Serum! A to jest niemożliwe, bo ten beznadziejny Utajniony nam ją zabrał! Chciał nas wydać! Szef chyba nie rozumie bieżącej sytuacji, hm?
- Nie, NIE ROZUMIEM!
Wymiana zdań powoli przemieniała się w spór. Ola szybko stanęła między pingwinami.
- Hej, HEJ! Spokojnie chłopcy! Kowalski ma rację. Nie zrobi antidotum. Jeśli chcecie żebym wam pomogła, musicie być normalni! Lubię was, ale wasz wygląd odstrasza. Skipper, nawet, jeśli będziemy musieli cię przytrzymać siłą... I tak obejrzysz Słodkorożce.
- Nieeee! Niech mnie Bulgot trzaśnie!!!!!
- Kowalski! Włączaj telewizor! Ja przywiążę Skippera do krzesła. Wybacz Skip... Wiesz, że nie lubię krępować innych linami. Ale wiem, że uciekniesz.
Pingwini naukowiec podbiegł do czarnej skrzynki i przycisnął czerwony guzik na przodzie. Ekran zajaśniał światłem, a po chwili znikąd dwa jednorożce pojawiły się na szkle. Tymczasem wysoki pingwin w sukience zawiązywał wokół talii lidera grupy grubą linę.
- No Skipper... Jak już będziesz normalny, to powinieneś mnie nauczyć sztuk walki. I władania bronią.
- A kto powiedział, że powinienem? - zdziwił się Szef.
- Ponieważ jesteś moim przyjacielem, Skip.
- Ech... I znów masz rację. A tak w ogóle, to mogłabyś mnie tak nie nazywać?!
- Ale jak, Skip?
- Jestem Skipper! Nie Skip!
- Dobrze, dobrze. A teraz się nie ruszaj. - Ola wzięła ogromną rolkę bandaża i zaczęła ją owijać wokół prawej kończyny pingwina.
- A to co ma znaczyć?!
- Zamiast skrzydła masz szczypce. Rozciąłbyś te liny jednym i już po oglądaniu Słodkorożców.
- Melduję, iż wszystko gotowe! Możemy odpalać! - krzyknął Kowalski z drugiego końca pomieszczenia i pogłośnił dźwięk na maksa. Cztery pingwiny-mutanty siedziały przed ekranem i wgapiały się w królewicza Dzielcelota.
- Nawet nie próbuj. Oglądaj. - pingwinka, która stała obok krzesła z przywiązanym Skipperem, pstryknęła go skrzydłem w dziób. Właśnie zamykał oczy, by nie musieć patrzeć na kuce. - Bierz przykład z Kowalskiego lub Rico. Powinieneś być wzorem dla grupy.
- Aby dostać się do magicznego królestwa, musisz znaleźć klucz. Który to może być? - różowa księżniczka w telewizorze zadała pytanie.
- Ten z serduszkiem! Ten z serduszkiem! - wykrzyczał Szeregowy, który znał ten odcinek na pamięć. Skipper znów spróbował zamknąć oczy.
- Nie Skipper! Bo ci przykleję powieki do czoła. Wtedy już będziesz oglądał kucyki do końca świata. A szefem zostanie ktoś inny. Na przykład Kowalski. - to zmotywowało Szefa do posłuszeństwa.
- Kowalski? Ile jeszcze? - spytała Ola po dwóch godzinach wgapiania się w bajkę. Cisza. - Kowalski?!
Kolejne milczenie. Dziewczyna spojrzała na twarz Skippera. Nieruchoma. Oczy szeroko otwarte, a on bez mrugnięcia oglądał królewnę. Wszystko stało się jasne - za długo przesiadywali przed telewizorem. Pingwinka już chciała potrząsnąć  przyjaciółmi, ale rozmyśliła się.
- Jeśli cokolwiek ma się udać, muszę czekać. Chociaż to może potrwać. No ale... Jeśli nie wyłączę telewizora, to jeszcze tak będą siedzieć do końca życia. Nie, Ola! Przestań gadać do siebie! Jesteś nienormalna! - nastolatka znudzona usiadła na chłodnej, betonowej podłodze. Spoglądała niepewnie na swoje skrzydła. Jak to się stało, że jest pingwinem? Jeszcze do niej docierały zdarzenia sprzed kilku godzin. Jej anatomia się zmieniła, zmieniło się... Dosłownie wszystko! Twarz, ręce, nogi... Poprawiła sukienkę przy rękawach. Dobrze, że jest szczupła i wysoka. Gdyby wyglądała jak Skipper albo Szeregowy, z całą pewnością nie wcisnęłaby się w ubranie Panny Perky. Nagle Ola pomyślała o Davie. Skoro Pingwiny go nie powstrzymały i nie zamknęły w szklanej kuli, to co się teraz dzieje na zewnątrz? Nie słyszała jeszcze żadnych niepokojących dźwięków z góry. Czy to źle? Nie wiadomo przecież jaką taktykę objął Dave. Jeździ po Nowym Jorku i porywa mieszkańców, czy może siedzi w swojej bazie i obmyśla plan? Nastolatka zaczęła się niepokoić. Co ze zwierzętami z zoo? Pingwin spojrzał się na swoich przyjaciół. Chyba nie obrażą się, jeśli na chwilę wyjdzie. I tak nie zauważą. Dziewczyna wstała i szybko wspięła się na drabinkę przy ścianie. Otworzyła właz składający się z miski na ryby. Ola znalazła się na wybiegu dla pingwinów. Było zadziwiająco cicho. Za cicho. Słońce lekko świeciło zza chmur, a wiatr umilał gorące popołudnie. Jednak zoo wydawało się być opustoszałe. A gdzie ten Dave, który przejął władzę? Może jest w innym mieście? Los Angeles? Waszyngton? Gdzie ta wojna? Wszystko wyglądało normalnie. Żadnych zburzonych budynków... Chociaż... wojna w serialowym Nowym Jorku może wyglądać nieco inaczej, niż w wymiarze nastolatki. Teraz już naprawdę zaniepokojona Ola wyskoczyła na chodnik. Jeśli gdziekolwiek mają być jakiekolwiek informacje o bieżących wydarzeniach, to tylko w internecie albo w gazecie. Niewiele myśląc, dziewczyna pobiegła do biura strażniczki zoo - Alice. Czy ona jest tam w środku? Pingwin postanowił zaryzykować. Otworzył lekko uchylone drzwi i wszedł do środka. Nikogo tam nie było.
- Pewnie nie martwiła się o zwierzęta i uciekła. Albo jest gdzieś tutaj. Ech, to się staje coraz trudniejsze! - powiedziała do siebie Ola. Jednak to ostatnie wykrzyknęła na tyle głośno, że wystraszyła kogoś stojącego za stołem. Kogoś, kogo nie było na początku widać. Zza nogi przedmiotu wyskoczyły trzy lemury. Jeden był wysoki i jasnoszary, a korona na głowie sugerowała, że to król. Drugi wyglądał raczej na kogoś w rodzaju doradcy władcy i "prawej ręki" , a trzeci - najmniejszy i najsłodszy pewnie pełnił rolę maskotki drużyny. Kiedy ten najwyższy zobaczył Olę przed sobą, odezwał się do tego niższego, ciemnoszarego.
- Maurice, co to to coś przed nami jest?
- Królu mój, to jest pingwin. Podobny do tych czterech, co mieszkają w swojej bazie. - wyjaśnił lemur nazwany wcześniej Mauricem.
- To, to ja wiem! Ale kto to jest, i co robi w moim królewskim biurze?!
- Jestem Ola. Przyjaciółka Pingwinów. Julian, mógłbyś się odsunąć, bo muszę zajrzeć do komputera? - wyjaśniła dziewczyna nie wiadomo dlaczego lekko zirytowana obecnością lemura.
- O-ho-ho!!! Panienka! - wykrzyknął król podbiegając do nastolatki. - Czy ktoś ci już mówił, jaka bosko wyglądasz w tej sukience?
Jednak Ola odsunęła się od zwierzaka. Julian czasami tak nie lubił Pingwinów, że od razu był niezbyt przyjemnie nastawiony do nowego pingwina. Jednak, kiedy usłyszał jej głos i dokładniej przyjrzał się sukience,od razu zaczął swoje "zaloty".
- Hej, Julek! Już wystarczy, że Kowalski do mnie startował! Skończyło się na tym, że Wiatr Północy się obraził na Pingwiny, a Eva i Kowalski nie są parą! Nie będę twoją dziewczyną!
- Jak śmiesz kwestionować moje czyny? Maurice, jaka jest za to kara? - Julian wyraźnie się obruszył.
- Nie ma za to żadnej kary. Król nigdy nie wspominał o karach. - odpowiedział doradca.
- No trudno. A zostaniesz chociaż moją przyjaciółką? Piękna? - tu lemur z powrotem zwrócił się do Oli. Coraz bardziej zaczynał ją irytować.
- Przyjaciółką tak. Tylko bez "piękna". - powiedziała nastolatka, która jak najszybciej chciała zakończyć tą bezsensowną rozmowę.
- Popatrz Maurice, jaka zadziorna! Arr...
- Powiedziałam przestań!
- Oj dobra, dobra. Chciałaś coś od króla swojego?
- Nie. Chcę sprawdzić internet. - odrzekła dziewczyna, najbardziej akcentując słowo "nie". Jednak po chwili coś wpadło jej do głowy. - Chociaż...Julian... wiesz coś może o jakimś konflikcie między taką dużą fioletową ośmiornicą, a czterema zwierzętami z tajnej organizacji?
Pingwin starał się tak ubrać to w słowa, aby władca lemurów to zrozumiał. Pewnie nie wiedział nic o Wietrze Północy ani Dav'ie, ale zawsze watro spróbować.
- Chodzi ci o tego Dave'a, co chciał wszystkich w mutantów zamienić i Wiatr Północy? No właśnie... Jeśli chodzi o Wiatr Północy, to widziałaś tą sowę? Niezła z niej laseczka. Ale odrzuciła mnie! Jest też taki miś, co to bez przerwy tłucze się w głowę, bo jakieś nieznajome pingwiny zaginęły... Do tego ta foka. Dziwna strasznie, ale ja do niej nic nie mam. No i na końcu Utajniony, ten pies. Czy wilk, czy kim on tam jest. Straszny samolub. - teraz Julian stanął na czworaka i udawał Utajnionego -Szczek, szczek! Jestem zbyt fajny, aby się z tobą zadawać! Patrz, jaki mam wielki łeb!
Nie chciał mi jetpaka pożyczyć. Naprawdę się na mnie zdenerwował, więc powiedziałem mu, że ma się iść wyżywać na pingwinach. No i to zrobił.
Ola słuchała go z niedowierzaniem. Czy Julian był naprawdę AŻ TAK zorientowany w sytuacji?
- Tak, chodzi mi o nich. Gdzie ten konflikt?
- Przeniósł się na ulice Nowego Jorku. A tak dokładniej, to tylko Dave. Tchórzliwy pies i jego kompania podkulili ogony i uciekli do swojej bazy gdzieś daleko stąd. A Dave na razie nie chce atakować, ponieważ zbiera armię. Przynajmniej tak słyszałem.
Teraz nastolatka naprawdę zgłupiała. Julian, który podaje jej (chyba) prawdziwe informacje! Ten sam Julian, który najczęściej siedzi u siebie na tronie i "rozmawia" z Pradawnymi Bogami!
- Gdzieś ty to słyszał, skąd wiesz!? - teraz to Ola dopadła do lemura.
- Hej, spokojnie! Ja naprawdę nie wiem, skąd ON to wiedział!
- Zaraz, zaraz... Jaki ON?
- Bo wiesz, jak zawsze byłem na swojej porannej przechadzce Króla i wtedy usłyszałem, że ktoś się zbliża. Instynktownie się schowałem, ponieważ teraz wszyscy się ukrywają. Boją się, że Dave ich porwie. Mówi się, że teraz chce się zabrać za słonie. Schwytać je, a potem zmutować. Chociaż, kto tam go wie...
- Przejdziesz do sedna? - zapytała Ola bez entuzjazmu. Jednak w środku, wszystko w niej podskakiwało. Jaki ON? Kto tutaj jeszcze jest? Wróg? A może przyjaciel?
- Tak, tak... Już. I wtedy usłyszałem to, co ci przed chwilą powiedziałem. No i jeszcze ON mówił, że wszystkie pingwiny są głupie.
Dziewczyna posłała lemurowi pytające spojrzenie, które niestety on odczytał jako: "Wcale nie jestem głupia, jak możesz tak mówić!?"
- To nie moje słowa! To wszystko mówił ten dziobak!
- Czekaj, jaki dziobak? - po chwili wszystko stało się jasne. - Parker! Dave werbuje innych złych typów! Jeśli będzie miał sojusz z Bulgotem, to już po nas! W każdym razie... Dzięki Julian.
- Nie ma sprawy! Ja już muszę stąd zmykać, mam popołudniowy maniciure... Mort, Maurice! Idziemy!
Trzy zwierzęta skierowały się w stronę drzwi. Jednak przed wyjściem Julian odwrócił się do pingwina, który teraz stał przy komputerze.
- Przypomnisz mi, jak masz na imię?
- Ola. - ale widząc dziwną twarz Króla, poprawiła się. - Aleksandra.
- Och, Alexa! Fajnie było cię poznać! Do zobaczenia!
- Ciebie też. Pa! - po chwilowym zastanowieniu się, nastolatka jeszcze raz zawołała nowego przyjaciela. - Julian?
- Co?
- Schowaj się gdzieś.
Lemur po raz ostatni obdarzył ją swoim uśmiechem i zniknął za drzwiami. Dziewczyna jeszcze przez kilka sekund wpatrywała się w ścianę. Czy tylko jej się zdawało, czy ten Julian jakby "dorósł"? W sumie, to dalej był tak samo  samolubny. Ale z drugiej strony wiedział, co się dzieje i był zorientowany w sytuacji. Do tego nie obraził jej. Nie mówił, że jest śmierdzącym pingwinem, jak to czasami wyrażał się o przyjaciołach nastolatki. Czy serialowy Król Julian tak by się zachowywał? Z całą pewnością nie.  Przynajmniej dowiedziała się, że Dave ma po swojej stronie Parkera. To był dziobak, który konkurował z Kowalskim o delfinicę Doris - miłość naukowca. Potem jedak okazało się, że Parker to tylko zdrajca, chcący posłużyć się przyjaciółką, by uwolnić wroga numer jeden Pingwinów - Doktora Bulgota lub jak twierdziła potem Doris - jej brata Francisa.
- Chyba w tym świecie czeka mnie więcej niespodzianek, niż sądziłam. Potem okaże się, że Marlenka wierzy w przesądy, a Maurice jest cyganem! - powiedziała do siebie Ola. Na to ostatnie wybuchnęła śmiechem. Maurice - cygan! To dopiero dobre! Kiedy pingwin przestał się chichotać, włączył komputer. Na pulpicie widniało zdjęcie nadąsanej Alice, stojącej obok Statuy Wolności. Ola postanowiła poszukać w internecie ostatnich wiadomości. Po kilkuminutowym szukaniu, znalazła to, czego chciała. Przez pierwszy kwadrans prezenterka mówiła o różnych sprawach politycznych i kryzysach gospodarki. Dziewczyna już chciała wyłączyć ten filmik, kiedy za prezenterką pojawiło się zdjęcie dobrze znanych jej twarzy. Przedstawiało Skippera, Kowalskiego i Rico zamienionych w mutanty, którzy stali pośrodku Central Parku z przestrachem w oczach.
- Wiadomość z ostatniej chwili. Nowy Jork atakują pingwiny-mutanty. Prawdopodobnie za atak odpowiada Doktor Oktawiusz Mackiewicz, znany genetyk, który już nie raz pokazał światu, co umie. Przekazuję głos naszemu specjalnemu korespondentowi.
- W centrum miasta panuje chaos. Ludzie uciekają w popłochu, a pingwiny pustoszą ulice. Wszystkim mieszkańcom zaleca się wyjechać, ponieważ nikt nie wie, jak to się dalej potoczy. Krążą plotki, że Doktor Oktawiusz Mackiewicz chce zająć miasto, a następnie złapać wszystkie zwierzęta świata. Policja już go szuka, jednak na daremno. Wszystko wskazuje na to, że znany genetyk planował tą akcję od dawna. Nowy Jork, Chuck Charles.
Na tym skończył się materiał filmowy. Ola weszła jeszcze na stronę programu. Okazało się, że to, co przed chwilą obejrzała, to było nagranie sprzed tygodnia. Od tego czasu nie ukazywały się jakiekolwiek, nowe informacje. Nastolatka nie za bardzo rozumiała sytuację. Niby wszystko jest dobrze, jednak ludzie się chowają. Nawet reszta zwierząt się boi. Czy ma się do nich dołączyć? Pingwiny nawet nie wyjaśniły jej do końca całej sprawy. Ola nie wiedziała, czy ma walczyć, ukrywać się, opracowywać strategię,czy może wrócić do domu i niczym się nie przejmować. Pingwin spojrzał na zegarek stojący na ciemnobrązowym regale z kilkoma książkami na krzyż. Była 17:30. To oznacza, że w tym wymiarze spędziła dokładnie dwie godziny. Nagle nastolatka krzyknęła. Nikt jej nie zaatakował,jednak ona czuła się tak, jakby ktoś ją gonił. Zupełnie zapomniała o czasie! Tak podekscytowała się rozmową z Julianem i szukaniem jakichkolwiek informacji na temat Dave'a, że nie pomyślała o jej przyjaciołach!!! Ola natychmiast zeskoczyła z biurka, powodując ból w prawej nodze. Jednak ona nie zważając na to, popędziła przez zoo i wpadła jak szalona do bazy Pingwinów. Coś się zmieniło. Komandosi nie siedzieli już przed telewizorem, tylko rozglądali się po pomieszczeniu nieprzytomnym wzrokiem. Byli... Odmienieni! A więc pomysł Kowalskiego zadziałał! Oglądając serial z ogromem słodkich jednorożców, sami stali się słodcy!
- Skipper! Podziałało! Super! - wykrzyknęła Ola i przytuliła przyjaciela. Dopiero teraz, gdy zobaczyła Pingwiny takie, z jakimi żegnała się rok temu, poczuła szczęście. Nastolatka nigdy nie myślała,że kiedykolwiek spotka te postaci z bajki. A jednak. Znalazła ich, pomogła, przeżyła wiele wspaniałych przygód, a teraz była jednym z nich. Teraz zostawał tylko Dave.
- Mówiłem, że to dobry pomysł. Ja zawsze mam racje. - pochwalił się Kowalski. - Ekhm... Co się działo, jak oglądaliśmy Słodkorożce? Bo tak trochę... Straciłem rachubę czasu.
- Byłam w biurze Alice. - powiedziała Ola. - Tam spotk...
- Jak mogłaś wyjść sama z bazy?! To niebezpieczne! Wiesz, co tam się teraz dzieje!? - przerwał jej naukowiec.
- No tak, to nie było zbyt mądre... - przyznał Skipper.
- Właśnie tego nie rozumiem. Tam nic się nie dzieje. Jest cicho, spokojnie... W biurze Alice spotkałam Króla Juliana. Wydawał się być zorientowany w sytuacji. Powiedział, że Dave zbiera armię. Podobno zwerbował już Parkera. Mówił też, że Wiatr Północy uciekł.
Wiatr Północy to była tajna organizacja mająca na celu pomaganie bezbronnym zwierzętom. Chciała uratować wszystkie pingwiny przed Dav'em, lecz przez pewne cztery nieloty im się to nie udało.
- Julian blefował! Ogoniasty nigdy, powtarzam NIGDY nie powiedziałby ci prawdy! - wykrzyknął Skipper - Całe zoo jest pod ścisłym nadzorem. Wszędzie aż roi się od ukrytych kamer! Wiesz co zrobi Dave, gdy dowie się, że sama się wałęsałaś po zoo?! Jesteś pingwinem, tobie też grozi niebezpieczeństwo.
- Ale Julian... - zaczęła Ola próbując się usprawiedliwić.
- Myślisz, że nie mówiliśmy mu, że ma się ukryć?! Jak nie chce, to niech się nie stosuje do naszych zaleceń, ale sam się prosi o kłopoty! - teraz Szef naprawdę stracił nad sobą panowanie. Nastolatka nie miała pojęcia co zrobiła źle. Do tego po raz pierwszy widziała Skippera tak wytrąconego z równowagi.
- To mi wytłumaczcie, o co dokładnie chodzi.
- Nie rozumiesz, Ola? ON czycha za każdym rogiem. - powiedział Szeregowy. Ale nowy pingwin nie zrozumiał.
- Chodzi o to, że teraz, kiedy wyszłaś z bazy, istnieje wielkie ryzyko, że Dave już się o tobie dowiedział. - zaczął Kowalski.
- Ba! On na pewno już wie! - wtrącił się Skipper.
- Może powiem tak: Dave myśli, że złapał wszystkie pingwiny świata. Widział, jak uciekamy, jednak nie przejął się nami. Byliśmy wykończeni tym wszystkim, co się stało. Ale jeśli teraz wie, że mamy pomoc... Będzie na ciebie polował. Domyśli się, że nie ściągnęliśmy cię tutaj tylko na herbatkę i ciasteczka.
- No dobrze, ale jak w takim razie mam wam pomóc? Jeśli nie mogę wyjść? - zapytała Ola zbita z tropu.
- Kowalski opracował plan, jak zniszczyć te kamery. Jednak nie znaleźliśmy jeszcze wszystkich. Musimy poczekać na odpowiedni moment. - wyjaśnił Szeregowy.
To stawało się coraz trudniejsze. Nikt nie miał pomysłu na to, co teraz robić. Jedyne co pozostawało,to siedzieć w bazie i czekać. Ale ile jeszcze mają czasu?
Rozdział 2 - Nocny spacer
Cztery pingwiny już dawno pochrapywały na swoich pryczach. Dochodziła dwudziesta druga. Ola zdjęła z siebie różową sukienkę laleczki Rico. Teraz bez ubrania poruszało się wygodniej. Dziewczyna popatrzyła na swoje posłanie. Pingwiny zrobiły wszystko,aby czuła się tutaj jak w domu. Nieloty przygotowały dla przyjaciółki łóżko składające się z miękkiego materaca. Na prześcieradle ułożono różową pościel w serduszka i misia przytulankę. Nastolatka położyła się na posłaniu i przykryła cieplutką kołderką. Pingwinek zaczął rozmyślać. Po raz kolejny Ola zadała sobie to samo pytanie: co teraz pocznie? Piętnastolatka czuła się bezbronna jak malutkie dziecko. Zaczęła tęsknić za domem. Jak zareagowali jej rodzice na to, że zniknęła? A jej przyjaciółka Julka? Rodzina, koledzy? Dziewczyna przytuliła jasnobrązowego misia i z trudem powstrzymała płacz. Chciała stąd wyjść, wypłakać się gdzieś, byleby nie przy Pingwinach. Nie potrzebowała teraz rozmowy z nimi. Musiała sama sobie poradzić z problemami. Ola po cichutku wstała i weszła na drabinkę prowadzącą do wyjścia. Nastolatka uchyliła właz i wyskoczyła na wybieg dla pingwinów. Chłodne powietrze owiało dziewczynie twarz.  Nastolatka wyślizgnęła się na ścieżkę. Szła powoli, ponieważ po południu zeskakując z biurka Alice, skręciła nóżkę. Teraz miała ją obandażowaną, gdyż Kowalski nalegał, aby ją opatrzeć. Księżyc lekko oświecał drogę, więc nie było całkowicie ciemno. Wszędzie panowała cisza. Ola miała teraz w nosie to, że mogą ją obserwować kamery. Zaczęła szlochać.  Chciała wrócić do domu. Ale nie miała możliwości. Teleport, który zrobiła wraz z Pingwinami rok temu, najprawdopodobniej został w jej  wymiarze, ponieważ nie widziała go tutaj. Dziewczyna usłyszała kroki. Instynktownie schowała się pod ławką. Zaczęła się bać. Ola próbowała przestać płakać, ale nie mogła. Zaraz ten ktoś, kto szedł ścieżką, dowie się o niej. Porwie ją, a potem gdzieś uwięzi, a potem wyciągnie z niej informacje o Pingwinach. Jednak w pewnym momencie nieznajomy odezwał się zza rogu drogi.
- Halo? Ktoś tutaj jest? - ten głos był dosyć miły, ale jednocześnie przestraszony. Ola go znała. Nie raz słyszała go w serialu. Jego posiadaczem, a raczej posiadaczką była pewna bardzo miła osoba, która z całą pewnością nie pomagała antagonistom. Nastolatka niepewnie wyszła spod ławki. Przed sobą zobaczyła dosyć niską, lecz dorównującą jej wysokością ciemnobrązową wydrę. Pod szyją miała białe futerko.
- M-Marlenka? - wyjąkała Ola dalej nie mogąc powstrzymać płaczu.
- Tak. A ty kim jesteś? Dlaczego płaczesz? Coś ci się stało? - zapytała wydra, podchodząc do pingwina.
- J-jestem O-Ola. Przyjaciółka P-Pingwinów. Pochodzę z innego wy-wymiaru. Tak naprawdę jestem człowie-kiem. - dziewczyna już nie wytrzymała. Zaczęła płakać na głos. - Chcę do domu!!!
Marlenka objęła nastolatkę i lekko pogłaskała po głowie. Ta druga nie spodziewała się takiej czułości ze strony... Cóż, w sumie to obcej osoby.
- Nie martw się. Przyjaciel tych nielotów jest moim przyjacielem. Chodź do mnie do domu. Porozmawiamy na spokojnie. Mam ciasteczka. - wydra zaprowadziła nową koleżankę do swojej norki. Była ładnie urządzona w środku - dywan leżący na ziemi, obrazki i kwiaty porozstawiane po całym pomieszczeniu. Ola usiadła na "łóżku" Marlenki, a ona obok niej.
- Nie boisz się, że mogę b-być wrogiem i kłamać? - zapytał pingwin.
- Nie wyglądasz na złą. Płakałaś, a do tego jesteś pingwinem. Uwierz mi, umiem odróżnić wroga od przyjaciela. Ale jestem ciekawa, jak się tutaj znalazłaś.
Ola przez następną godzinę opowiadała Marlence długą historię o tym, jak pewnego dnia Skipper, Rico, Kowalski i Szeregowy pojawili się przed jej mieszkaniem. Szczegółowo opisała ich przygody, "atak" w szkole, wizytę siebie z przyszłości, budowę teleportu i oczywiście tą nieszczęsną miłość Kowalskiego. Wydra z kolei uważnie słuchała, co jakiś czas zadając pytania dotyczące wymiaru nastolatki.
- Czyli tak naprawdę, to dopiero co tutaj przybyłaś? - spytała Marlenka.
- Tak. Dzisiaj. Albo wczoraj. Nie wiem, czy jest już po północy, czy nie. - odpowiedziała Ola szukając w pomieszczeniu zegara. - A mogłabyś mi opowiedzieć coś na temat tego, co się teraz dzieje? Chodzi mi o Dave'a. Znam kilka wersji. Juliana i Pingwinów. Myślę,że ty powiesz mi coś, co jest najbardziej zbliżone do prawdy.  - poprosiła nastolatka.
- Około tydzień temu Dave przybył do Nowego Jorku i wypuścił Pingwiny Mutanty. Wszyscy byli mutantami bez wyjątku. Szeregowy też. Z tego, co mi mówiłaś, wywnioskowałam,że to Szeregowy powinien uratować sytuację. Nie wiem jak do tego doszło, ale tak się nie stało. Kiedy Skipper i jego drużyna gdzieś zniknęli, Dave próbował złapać zwierzęta z zoo. Ja, Julian, Maurice, Mort i bobry schowaliśmy się w ściekach, więc nas nie znaleziono. Dave porwał resztę, a co z nimi zrobił... Nie mam zielonego pojęcia. Wcześniej pojawiła się też ta tajna organizacja pomagająca bezbronnym zwierzakom - Wiatr Północy. Ale kiedy zobaczyli władzę tej złej ośmiornicy... Uciekli! Tak się nie robi! Potrzebowaliśmy pomocy, jesteśmy bezbronni, a oni tak po prostu nas zignorowali! Wiesz, jak my się wtedy czuliśmy?!
Ola współczuła Marlence. Tak, jak ona była zagubiona, nie wiedziała co zrobić. Tego brakowało nastolatce od zawsze - zrozumienia. Pingwinowi zachciało się spać. Wcześniejszy płacz tylko wzmocnił senność.
- Wiem, że nie masz pojęcia co robić. Boisz się. Ja też. Ale... Pamiętaj, że ja i Pingwiny zawsze ci pomożemy. Tobie i innym. Zawsze... - dziewczyna nie dokończyła zdania. Zanim straciła kontakt z rzeczywistością, poczuła, że ktoś przykrywa ją czymś ciepłym, podnosi głowę i układa ją na poduszce. Ola nie pamiętała, co było dalej. Odpłynęła w sen.

 
 

3 komentarze:

  1. Co pocznie? Ja bym została! Świat w którym ma się małe cztery czarno-białe to najlepszy ze światów.
    -- Kowalski, opcje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem na angielskiej Wikipedii że za rok bedzie tam tam tam : Madagaskar 4 Uciec z Azji

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba w czerwcu premiera w USA.

    OdpowiedzUsuń