sobota, 23 stycznia 2016

Pingwiny w naszym wymiarze - Część II, Rozdział 3


Przepraszam, że tak krótko, jednak dopiero się rozkręcam. Nie pisałam niczego z tego fanfiction od przynajmniej pół roku, a więc proszę o zrozumienie.
Tych, którzy nie czytali całego opowiadania od początku, zapraszam do zakładki "Fanfiction".




Rozdział 3 - Bardzo (nie)ciekawy plan
- Dave porwał zwierzęta, a jedyne, które zostały, to my, Marlenka, lemury i bobry, tak? - spytała Ola po raz setny stojąc w bazie Pingwinów, przed tablicą suchościeralną, na której napisała słowa klucze. Rano nastolatka została obudzona przez hałasy z zewnątrz, to jej przyjaciele starali się ją odnaleźć. Potem straciła pół godziny na tłumaczeniu się i wysłuchiwaniu kazań Skippera.                                                Do bazy grupa wróciła normalnie, całkowicie ignorując kamery. Kowalski stwierdził, że jeśli widziały już Marlenkę oraz Olę dwa razy, to nie ma się z czym kryć.                                                                                 I właśnie w ten sposób dziewczyna znalazła się przed tablicą, naprzeciwko czterech nielotów, wydry, trzech lemurów oraz bobrów, wypytując się o wszystko, co przyszło jej do głowy.
- Dobra. Czyli znamy cały początek historii. - skwitowała nastolatka zapisując kolejne hasło. - 1. Pingwiny wracają z mojego wymiaru. 2. Wyruszacie na misję, staracie się pokonać Dave’a. 3. Do bazy Dave’a wchodzą Pingwiny, zostajecie schwytani, Wiatr Północy ucieka. 4. Zamiana was w mutanty.
Wszystko to sprowadzało się do jednej wielkiej niewiadomej. Nic nie dawało chociażby najmniejszej wskazówki dotyczącej obecnego miejsca przebywania Dave’a.
- Ktoś wie, co było dalej? Gdzie udał się Dave, może któreś ze zwierząt dało jakiś znak? Wiadomość? - dopytywała się Ola, coraz bardziej zniecierpliwiona. Nikt ze zgromadzonych nie zabrał głosu. Nastolatka westchnęła, błagając w myślach, aby komuś coś się przypomniało, bo inaczej będą daleko w polu.
- Na nas nie patrz, od razu po zamianie w mutanty popędziliśmy po ciebie. - wymamrotał Skipper stojąc w kącie, opierając się o ścianę. - To ty tutaj jesteś od myślenia.
- Ja jestem od myślenia?! Czyli ściągnęliście mnie tutaj tylko po to, abym załatwiła Dave’a, podczas gdy wy będziecie popijać kawkę? - zapytała rozzłoszczona dziewczyna. Teraz jej twarz poczerwieniała ze zdenerwowania, a oko lekko drgało.
- Szefie, niech Szef tak nie mówi. - poprosił Szeregowy, który jak zwykle starał się załagodzić sytuację. - Chodziło nam o twoją pomoc, ponieważ ty jesteś naszą przyjaciółką. - tutaj zwrócił się do Oli.
Nastolatka natychmiast przestała się gniewać i odetchnęła głęboko, aby jeszcze bardziej się uspokoić. Stała teraz jak słup, w oczekiwaniu na jakikolwiek pomysł lub chociażby wskazówkę.
- W każdy piątek, w zoo pojawia się mała grupa podwładnych Dave’a, aby zrobić obchód. Szukają innych zwierząt, wiedzą, że nie wyłapali wszystkich. - powiedział Maurice spokojnym tonem.
W głowie Oli zaczął się kształtować plan. Niezbyt przyjemny plan. Skipper chyba pomyślał o tym samym, ponieważ jego dziób lekko się skrzywił.
- Jest tylko jeden sposób, aby dowiedzieć się, gdzie jest Dave. - zaczął Skipper - Ktoś musi zostać przynętą i dać się złapać.
W pomieszczeniu zapadła cisza. Nikt nie chciał iść na pewną niewolę.
- Słuchajcie, to bardzo by pomogło sprawie. Temu, kto się zgłosi, damy specjalny lokalizator, abyśmy mogli go odnaleźć. - powiedziała Ola - Kowalski, dasz radę zrobić coś takiego, aby można go było łatwo zamaskować? - pingwin skinął głową. - Jeśli nikt się nie zgłosi, sama będę musiała wybrać osobę.
Ku zdziwieniu wszystkich zebranych, z szeregu wystąpił Julian.
- Ty!? Co to ma być, jakiś żart?! - krzyknął Szef z wyraźnym przerażeniem.
- A co, coś ci nie pasuje, śmierdzący ptaku? To moje królestwo, a ja jako król muszę je chronić! - powiedział dumny z siebie lemur.
- Jesteś co do tego pewien? - spytała Ola, nie chcąc, aby w połowie realizacji planu Julian się wycofał.
- TAK!
- Dzisiaj jest czwartek, a więc mamy czas do jutra. Kowalski, chciałabym, abyś wykonał ten lokalizator oraz coś, z czego moglibyśmy odczytać współrzędne. Skipper, pomożesz mi z opracowaniem całego planu. - rozkazała dziewczyna - Niech Julian zostanie tutaj z nami, a resztę lemurów, blobry i Marlenkę poprosiłabym o wrócenie do swoich domów. Uważajcie na siebie. - dodała na końcu i pożegnała zwierzęta. Czyli jednak mieli jakiś plan. Teraz zostawało odpowiednio go zrealizować. I modlić się, aby Ogoniasty nie zrezygnował.


2 komentarze:

  1. Oł je!! Kocham twoje fanfiction!
    -- Kowalski, opcje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay doczekałam się czekam co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń