sobota, 17 października 2015

Rocznica mojego bloga!

Minął już rok od momentu, gdy dodałam pierwszego posta na tego bloga. Dokładniej: rok minął wczoraj, czyli 16.10.2015r., jednak wczoraj był piątek i jeszcze musiałam zrobić lekcje z całego tygodnia. Chciałabym Wam podziękować za 7536 wyświetleń, ponieważ jest to nie lada wyczyn.
   Przede wszystkim założyłam tego bloga po to, aby podzielić się z Wami różnymi nowościami, ponieważ akurat wtedy było głośno o nadchodzącym filmie pełnometrażowym. Dodatkowo wykorzystałam swoją "pewną" umiejętność tłumaczenia z języka angielskiego na polski, co również przysporzyło mi nowych wyświetleń. Po pewnym czasie zaczęłam pisać opowiadanie, pokazywać Wam różne rzeczy, które w pewnym stopniu kojarzyły się z Pingwinami... A wszystko to nie zaczęło się to tak łatwo, jak moglibyście sądzić.
   Zaczęło się od tego, że moja koleżanka z klasy rozpowiadała wszystkim o tym, że założy bloga, na którym będzie publikować swoje prace z modeliny. Ja także lepiłam z modeliny, więc pewnego dnia, gdy byłam chora, a rodziców nie było w domu, założyłam sobie konto na google i bloga. W końcu nie mogłam wytrzymać tego kłamstwa i powiedziałam o tym mamie. Z początku wściekała się na mnie, ale powiedziała, że może z tego wyniknąć coś dobrego - inni zobaczą moje dzieła. Jednak po pewnym czasie zamknęłam bloga, ponieważ dodałam tam tylko kilka postów. Następnym blogiem był blog o papużkach - także niewypał. Więc zabrałam się za dopracowywanie mojego nowego bloga - o My little pony. Aktualnie od kilku miesięcy stoi nieużywany.
   I tak dochodzimy do momentu, w którym pojawia się blog o Pingwinach z Madagaskaru - ten, który osiągnął największy sukces ze wszystkich moich blogów. Zapewne zauważyliście pewny "rozwój" mojej osoby. Na przykład patrząc na moje pierwsze wpisy, a te z teraz, widzicie, że piszę w inny sposób. Było tłumaczenie książki, które niestety nie zaczęło się na dobre, gdy byłam zmuszona je przerwać, opowiadanie o Pingwinach w naszym wymiarze - ogromny sukces oraz nowy fanfic: "Save the friendship".

Jednak nie wiecie pewnej rzeczy. Nie wiecie jak zaczęłam oglądać Pingwiny. Początek tej historii zaczyna się, w wieku siedmiu lat. Nie wiem czemu, ale wymyśliłam sobie zabawę, w której udaję, że jestem agentką. To być może dlatego później zaczęłam oglądać Pingwiny na Nickelodeon. Jednak te wspaniałe nieloty poznałam dopiero w 2012 roku, kiedy mój wujek Darek zabrał mnie na Madagaskar 3 do kina. Akurat w tej części pojawia się najwięcej Skippera, Kowalskiego, Szeregowego i Rico. Od tego momentu stałam się fanką Pingwinów.

A więc na koniec chciałabym jeszcze raz Wam podziękować za to, że wchodzicie na mojego bloga i go czytacie. Teraz pokażę Wam kilka zdjęć, które zrobiłam dziś w sklepie.


sobota, 10 października 2015

Figurka pingwina

Na początku wakacji, dostałam od mojej babci bardzo fajną figurkę pingwina wykonaną ze szkła. Nie jest to może żaden z Pingwinów z Madagaskaru, ale i tak jest super. Chociaż zastanawiam się nad kupnem oryginalnej figurki Kowalskiego albo Skippera. (Szkoda, że są strasznie drogie) W tle na zdjęciach widać moje piękne drzwi.




czwartek, 8 października 2015

Serial o Królu Juliane w Polsce! (All Hail King Julien)

To już jest pewne! Tej jesieni na kanale Nickelodeon zadebiutuje nowy serial o Królu Julianie.  Premiera się odbędzie 26 października 201​5, a nowe odcinki będą od poniedziałku do piątku o 18:00.

Po wielu miesiącach niepewności i ogromie dyskusji na forach, Król Julian przychodzi do Polski! Serial poświęcony tylko naszemu wspaniałemu lemurowi i jego "poddanym". Głównym wątkiem są początki Juliana, który do niedawna był znany jako... Książę! Jego wujek chcąc uniknąć śmierci zapowiedzianej przez wyrocznię, oddaje tron Ogoniastemu.
  Spróbuję nagrać pierwszy odcinek, ale nic Wam nie obiecuję. A w międzyczasie... Niech żyje Król Julian!

EDIT:


poniedziałek, 5 października 2015

Stare opowiadanie o Pingwinach

Wraz ze starymi rysunkami znalazłam opowiadanie pisane... Dwa lata temu! Trochę dawno. Wtedy mój styl pisania był... Nie oszukujmy się. Do bani. Jednak jako urozmaicenie chciałabym dodać TO COŚ - bo inaczej tego nazwać nie można. Miało to opowiadać prawdziwą historię tych ubóstwianych przeze mnie nielotów. Nawet nie jest zakończone, ma trzy strony A4. Potem oczywiście coś jeszcze zmieniałam, pisałam coś na podstawie pierwszego trailera filmu o Pingwinach... Fabuła nie jest wyszukana, opisy i dialogi też. Więc zamieszczam to tutaj bardziej dla śmiechu. Proszę, nie osądzajcie mnie po tym. Nie wiem, co ja myślałam pisząc to.

***
 
ROZDZIAŁ PIERWSZY - BRACIA
 
Było lato. Jednak pomimo temperatur dochodzących do 40 C w innych krajach, tu było zimno. Na Antarktydzie temperatura też dochodziła 40 C , ale na minusie. Śnieg iskrzył się w blasku słabych promieni słonecznych, a w pobliżu nie było ani jednego śladu życia. Chociaż… W oddali stał mały pingwinek. Był dość wysoki, chudy i puszysty. Przed nim leżały trzy jajka, a obok nich pęknięta skorupka, z której niedawno się wykluł. Stał tak i czekał na jakieś wydarzenie. Może oczekiwał braci? Albo po prostu miał w zwyczaju stać w bezruchu. Nagle… Dwa jaka się poruszyły. Mały pingwinek drgnął. Po chwili ze skorupek wychynęły dwa małe, puszyste,  czarno -  białe łebki mrugające oczkami. Jeden był dość niski i gruby, a drugi średniego wzrostu i trochę zgarbiony. Wygramoliły się z resztek jajka i chwiejnie wstając poczłapały do wysokiego pingwinka. Kiedy to zrobiły odezwał się ten grubszy :
- Dlaczego nie wiem kim wy jesteście i jak mam na imię?
- Może dlatego, że nie mamy matki i jesteśmy osieroceni? - niespodziewanie zasugerował pierwszo wykluty - Wymyślmy je!
- To ja chce być Saper!
- Saper?
- Nie! Jednak nie! Snajper! Albo… Wiem! Skipper!
- Świetnie, a ja… Kowalski!
- A to skąd?
- Nie wiem… Coś mi mówi, że był taki uczony. Żył w 1378, a zmarł w 1410. Wynalazł…
- Ej! Ja nie zamierzam słuchać twoich nudnych opowiastek! Ten tu jeszcze nie ma imienia! - Mówiąc to wskazał skrzydełkiem na zgarbionego. - Jak chcesz mieć na imię?
- RRRRYBBBAAAAA!
- No nie - odezwał się Kowalski. - Potencjalnie nie możesz mieć na imię Ryba. Musisz mieć jakieś inne… W końcu ryba to pokarm , którym się żywimy, a także zawiera dużo…
- Chyba wiem jak powinieneś mieć na imię! - krzyknął Skipper - Mądraliński!
- Ale on…- zaczął Kowalski
- Teraz mówię o TOBIE! A ON może mieć na imię Rico…
- Super imię! Piątka! - zawołał " pan mądrala " . Ale zanim to zrobili poruszyło się czwarte, ostatnie jajko. Wszystkie pingwiny zamilkły. Po kilku sekundach uśmiechała się do nich mała główka, a potem powiedziała cichym, słodkim głosem :
 - Jesteście moją rodziną? - Skipper już chciał coś odpowiedzieć, ale Kowalski wciął mu się w pół litery.
- Nie masz rodziny i wszyscy tu zginiemy! - Na twarzy pingwinka widać było strach. Skipper szybko zareagował. Z całej siły uderzył Kowalskiego skrzydłem i powiedział:
- Co się z tobą dzieje Kowalski!? -  po czy zwrócił się do najmłodszego - Znaczy… Eee… On tak tylko mówił bo chciał żebyś miał na imię Wszyscy tu zginiemy… Prawda Kowalski?
- Tak, tak!
- A ja chciałbym mieć inaczej na imię! - krzyknął malec skacząc z radości..
- Jak? - po raz pierwszy od wielu minut odezwał się Rico. Głos miał niewyraźny, ale głośny.
- Lilian!
- Czy on powiedział… Lilian? - spytał zaskoczony Kowalski
- Tak najwyraźniej… - odparł Skipper - A więc będziesz Lilian!
- Jej! - teraz Lilian skakał jeszcze wyżej niż poprzednio.
- Ee… A co my będziemy jeść?
- Pingwiny żywią się rybami. Jak już mówiłem zawierają dużo… - zaczął Kowalski
- Co ci mówiłem o mądrowaniu się?!
- Ach, tak. Przepraszam.
- No! A teraz w drogę!
- Ale gdzie?! Ja chce do mamusi! - rozpaczał Lilian
- Pójdziemy do mamusi. - powiedział Skipper. Po czym zwrócił się do Kowalskiego - Tak naprawdę nie idziemy do mamusi.
- Wiem! Mnie nie musisz tego mówić! Jestem naukowcem! -  przy tym ostatnim wszyscy spojrzeli na niego ze złością. - Tak, wiem przesadziłem!
- Rrrybbaaaa! - krzyczał Rico - Rrryyyybbbbaaaaa!!!!!
- Już, już zaraz będzie ryba, ale musimy najpierw iść do " mamusi ". - powiedział Skipper, po czym ruszyli przed siebie. Szli bardzo długo, nawet Kowalski nie mógł tego stwierdzić. Co chwila słychać było zawodzenie Rico o rybę, płacz Lilian za mamusią i nudne, ale bardzo pouczające teorie " Pana Mądralińskiego ". Pewnego dnia, albo nocy, ponieważ na biegunie nie było pór dnia i roku dotarli do dziwnej budowli nieznanej dotąd nikomu. Padał śnieg. Pingwiny prawie nic nie widziały, ale cudem dostrzegli duży otwór w budowli. Weszli przez niego i znaleźli się w ciepłym i suchym pomieszczeniu.

 


Szkoła, nauka i same nudy... Czemu nie mam nie mam czasu na Pingwiny?!

I to dokładnie przez szkołę nie mam czasu na upiększanie mojego kochanego bloga. Więc jeśli kogokolwiek macie winić za moją nieaktywność, to tylko i wyłącznie radę pedagogiczną mojego gimnazjum.
 A tak na serio, to muszę się uczyć na konkurs kuratoryjny z biologii i do tego jakoś ogarnąć matmę. Ostatnio dostałam niezbyt fajną ocenę ze sprawdzianu z pierwiastków, więc muszę się przyłożyć. (Chociaż z testu z potęg miałam piątkę) Ogólnie, to u mnie z matmą jest tak: wydaje mi się, że wreszcie rozumiem ten temat i wszystko jest dobrze, a tu nagle: BUM! Pan zaczyna opowiadać o czymś, czego za Chiny nie potrafię ogarnąć.

Ale odchodząc od mojego życia osobistego, ostatnio wygrzebałam ze sterty moich gryzmołów kilka rysunków z grudnia zeszłego roku. Nie są one jakieś piękne, ponieważ są... no z grudnia zeszłego roku. Więcej chyba nie potrzebujecie, aby zrozumieć o co mi chodzi.


 
Dokładniej: to miałam być ja, z mojego opowiadania. Tylko coś mi nie wyszło. Na tym pierwszym rysunku jestem podejrzanie odchylona do tyłu, mam jakieś chińskie czy japońskie oczy i za krótką spódniczkę. (Przynajmniej kolor włosów się zgadza) A z kolei na tym drugim mam za małą głowę. Sami widzicie, że w tamtych czasach jeszcze nie rysowałam za pięknie.
 
A teraz jeszcze jedna rzecz. W zeszłą sobotę rodzice kupili mi nową papużkę! Jest cudny! To chłopiec, tylko jest pewien problem... Nie ma imienia. Moglibyście mi doradzić? (Niezalogowani też mogą dodawać komentarze) Wolałabym raczej uniknąć imion Pingwinów.